Duże zielone i kolczate
Zobaczyłam owoc w sprzedaży i trochę
się bałam kupić, bo nie umiałabym wybrać, który dobry, ani nie
wiedziałabym jak jeść. Spróbować udało mi się w nieco dziwnych
okolicznościach:
W Cairns co parę dni odbywa się targ
owoców i warzyw. Nie lubię targowisk i zbiegowisk, ale liczyłam na
to że jakieś egzotyczne owoce zobaczę, bo w supermarketach to
podobno zaopatrzenie kiepskie, a tam lepsze. Moja niechęć do
zbiegowisk sprawiła, że udałam się tam dopiero pod koniec mojego
miesięcznego pobytu. Faktycznie tłoczno, to było pierwsze
wrażenie. Owoców nie aż tak dużo, tych egzotycznych, ale
faktycznie więcej. Ceny dobre, ale nie cudne. Natomiast cudne było
to że często wystawiali kawałeczki owoców w miseczkach do
spróbowania. Dzięki temu mogłam się przekonać o smaku takich czy
innych mango, albo melona.
Zagłębiłam się w targ, patrzę po
straganach, owoce, owoce, warzywa, owoce, biżuteria, soki owocowe,
kiecki, owoce… O!!! Stoi miseczka z kawałkami zielonego
kolczastego, co go chciałam spróbować! Super. Nachyliłam się,
zapachniało ładnie, wybrałam sobie mały kawałek, i kiedy cofałam
rękę w owockiem zobaczyłam wbite we mnie zszokowane spojrzenia dwu
facetów przy tym straganiku. Zamarłam. Coś zrobiłam nie tak,
tylko co?
- Czy ja to mogę wziąć?
- No – westchnął facet, i wyraźnie
zły powiedział – teraz już możesz, bo dotknęłaś.
Coś mi zaczęło świtać. Co prawda
panowie stali przy stoisku z sokami, gdzie mieli pokrojone owoce, i
logiczne że można spróbować zanim sok zrobią, ale… ale oni
stali coś bardziej z boku…
- Myślałam, że to sprzedajecie.
- NIE. To jest mój luch. –
powiedział ten niezadowolony.
Przeprosiłam panów jak najdokładniej.
Dopiero po jakimś pięciokrotnym powtórzeniu, jak bardzo mi
przykro, zeszło im napięcie. A ja się ucieszyłam, że nie mam
zwyczaju pchać się na chama po największy kawałek, i że wzięłam
taki mniejszy. Myślę, że jakbym mu porwała największy, to by się
tak łatwo nie udobruchał.
A głupio mi było i tak.
Jako że prawie cały targ już
przeszłam, dałam dyla do hostelu. Dość mi było egzotyki na ten
dzień. Jak się zwiedza obce kraje to dobrze mieć albo przewodnika
(człowieka) albo przewodnik (książkę, i to renomowaną książkę,
a nie pierwszą lepszą) – żeby takich wpadek uniknąć. Ja nie
planowałam zwiedzania Australii samodzielnie i widzę tearz jak
mocno jestem nieprzygotowana. Koniec języka za przewodnika jest
świetną metodą, ja lubię rozmawiać, a hostel becpackerski jest
świetnym miejscem, żeby zdobyć informacje - ale to po prostu i
zwyczajnie trwa, zwłaszcza, że jak usiłuję zrozumieć angielski,
to jednak bolą mnie ręce (od mówienia)… A najgorzej jest z
rzeczami oczywistymi – bo oczywiste rzeczy przecież wszyscy
wiedzą, prawda? Wszyscy wiedzą, tia… Trochę jak z dojeniem
krowy. To podobno autentyczna historia z krową. Miastowe ludzie
sobie kupiły domek na wsi i do kompletu krowę. I jak trzeba było
wydoić, to się okazało, że nie bardzo to idzie. No, to poszli do
sąsiada po instrukcję:
- Możesz nam powiedzieć jak się doi
krowę? – Sąsiad popatrzył zdziwiony.
- Normalnie. – Odparł wzruszając
ramionami.
Tu też wszystko jest normalnie. Jak to
w Australii. Normalnie. Orion na głowie, upały w styczniu, śnieg w
lipcu, a 200 kilometrów to bliska wycieczka, góry mają płasko na
szczytach i po szczytach się jeździ samochodem,w doliny nie da się
zejść, z zwierzęta mają młode w torbach, a równik i gorąco i
słońce w ciągu dnia jest… na północy (tak, na północy). No,
normalnie, nie?
Wracając do owocu.
Kawałek zjadłam, niezłe, trochę
słodkie, trochę kwaśne, ale ogólnie niezbyt wyraziste, a zdaje
się, że to był dorodny i udany egzemplarz. Mogę zjeść dla
urozmaicenia, ale żebym miała szczególnie do tego owocu wracać,
czy na niego polować – to niekoniecznie. Jeżeli już, to tylko z
kimś, kto się zna i umie wybrać. Ale jak trafię na kogoś kto
umie, to chętnie doświadczenie powtórzę.
Melon
Melon, jak melon. Dobry, podobny w
smaku do europejskich, miąższ bardziej czerwony i wyraziście
słodki smak, lepszy od najsmaczniejszych jedzonych w Polsce. Ale...
Zdarzyło mi się kiedyś zjeść dwa melony w Azji. Jeden był
marny, jak przeciętny polski, a drugi… cud miód. Jeden z
najlepszych jakie jadłam w życiu. Australijski smakował trochę w
tą stronę, ale aż taki dobry to on nie był. Ale generalnie dobry.
Jeśli się ma dostęp do dobrych melonów, warto sięgnąć po ten
owoc.
Melona kupowałam w supermarkecie.
Pomagała mi wybrać Australijka.Zpytałam ją:
- Pierwszy raz kupuję w Australii
melona, możesz pomóc mi wybrać, bo nie wiem czy ten jest dobry?
Pani obejrzała mój melon, powąchała.
- Niezły, ale może znajdziemy lepszy.
– Pogrzebała, odrzuciła następny, następny, odrzuciła, następny…-
Ten. Powąchaj, on dobrze pachnie.
Faktycznie pachniał słodko i miło. I
tak smakował. Australijczycy są bardzo uprzejmi, wielokrotnie tego
doświadczam. To fajny kraj.
A teraz:
Pow pow – o ile dobrze zrozumiałam:
papaja.
Słodkie. I niewiele więcej. Trochę
czuć charakterystycznego delikatnego aromatu, który jest też w
papai suszonej, dostępnej w Polsce. Głównie dlatego rozpoznałam
owoc, bo jak kupowałam, to nie byłam pewna, czy to papaja czy jakiś
inny wynalazek. Taaaak, ta podróż to niezła przygoda. Ale przecież
trującego owocu by w supermarkecie nie sprzedawali, prawda? Czułam
się w miarę bezpiecznie kupując zapakowaną połówkę owocu,
który pierwszy raz widziałam na oczy.Wiedziałam że nie będzie zepsute, ani trujące, bo by strzegali. Wygląda w środku podobnie do powyższego melona, gdzieś mi zawieruszyły się fotki, miąższ pomarańczowy, ciemny, pestki ciemniejsze niż u melona, wręcz czarne. Fotka poniżej papai na drzewie, niezbyt urodziwy egzemlarz, bo ma jakies plamy. Wielkość mnie więcej jak dwie dłonie.
Zdecydowanie wolę papaję suszoną. Ma
bardziej skoncentrowany smak.
Nie bez powodu nie typowano tych trzech
owoców do najlepszych owoców świata. Dobre, można zjeść ze
smakiem, ale żeby jeść to często – to niekoniecznie. To nie to
co czereśnie, pomarańcze i lichi (moje ulubione) – czyli zupełnie
inna klasa owocu, mniam.
To chyba nie papaia tylko Pow Pow taki owoc o smaku banano papaio melonowym znajdz na wiki
OdpowiedzUsuńTo chyba nie papaia tylko Pow Pow taki owoc o smaku banano papaio melonowym znajdz na wiki
OdpowiedzUsuń