Nigdy nie widzialem sniegu - powiedzial do mnie dzis sprzedawca, kiedy rozmawialismy o tym skad jestem i ze jutro wracam do zimowej Europy. Powiedzialam mu, ze ma snieg na Kosciuszko Mountain, nawet teraz, w lecie. I ze moze pojchac, bo tam sie latwo wchodzi. Uslyszalam w odpowiedzi, ze on chyba nie podrozuje tak duzo jak ja. Wow, poczulam sie swiatowo. Zupelnie inaczej niz zagubina Polka na obcej ziemi, z dukanym angielskim znanym jedynie ze szkoly, z bariera jezykowa i kulturowa. Poczulam sie jak prawdziwy, doswiadczony podroznik.
Koniec scenki rodzajowej.
Na ponizszym zdjeciu mozecie zobaczyc paraSOL. To, czego uzywamy w kraju, to przeciez paraDESZCZ. Tu naprawde robi to, co nazwa wskazuje, czyli chroni przed sloncem. Ludzie tu czasem uzywaja parasolek w ten sposob, chroniac sie przed ostrym swiatlem.
Australijki generalnie chodza w kieckach. Oraz, co akurat nie bardzo widac na tym zdjeciu - bardzo duzo Australijczykow jest bardzo otylych.
Most na zdjeciu powyzej, to ten slawny, co sie na niego wchodzi. Ponizej Opera.
Ponizej stacja promu.
Takim promem jechalam. to analogiczny, plynacy w druga strone.
Koniec scenki rodzajowej.
Na ponizszym zdjeciu mozecie zobaczyc paraSOL. To, czego uzywamy w kraju, to przeciez paraDESZCZ. Tu naprawde robi to, co nazwa wskazuje, czyli chroni przed sloncem. Ludzie tu czasem uzywaja parasolek w ten sposob, chroniac sie przed ostrym swiatlem.
A teraz na specjalne zyczenie mamusi.
Dygresja
Widalam kiedys na Mazurach lodke, ktora sie nazywala: Kaprys Tatusia.
Koniec dygrgesji.
Wracajac do mamusi: mialam pokazac ubrania i ulice w Australii. Sluze uprzejmie.
Australijki generalnie chodza w kieckach. Oraz, co akurat nie bardzo widac na tym zdjeciu - bardzo duzo Australijczykow jest bardzo otylych.
Most na zdjeciu powyzej, to ten slawny, co sie na niego wchodzi. Ponizej Opera.
Ponizej stacja promu.
A teraz cos dla tatusia, bo tatus lubi lodki. Zdjecia z promu.
Takim promem jechalam. to analogiczny, plynacy w druga strone.
dygresja iberystyczna: nasz "parasol" wziął się z hiszpańskiego. I, faktycznie, jest to słowo określające taki dżynksik przeciwsłonecznu, czyli parasolkę od słońca. Na taki od deszczu, to oni (Hiszpanie) mają słówko "paraguas" (agua=woda). Taki czarny, jak jest u Ciebie na zdjęciu, to jest raczej typowy od deszczu. Czyli po polsku "parasol", ale po hiszpańsku "paraguas" :)
OdpowiedzUsuńPisałaś, żeby pisać - proszę o jak najwięcej zdjęć :)