---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

poniedziałek, 14 stycznia 2013

nowa zelandia

Dolecialam

Na miejscu byl surrealizm totalny:

Pani z lotniska, - ktora byla bardzo mila i dala mi darmowa podwozke do centrum miasteczka, - powiedziala mi ze w Rotorua nie ma cieplych zodel, ani gorocej wody naturalnej. A to przeciez byla tubylczyni. No dobra, moze tubylec nie chodzi u siebie po okolicy i nie wie. Wysiadlam przed centrum turystycznym. Pytam o to samo.

- Macie tu cieple wody w Rotorua?
- Nie.
- Gorace zrodla?
- Nie
- O jej. A moze sa jakies cieple wody w poblizu, nie w samym miasteczku
- A czy pani ma samochod?
- Nie, licze na transport publiczny
- Nie ma.

I tu mnie troszku przytkalo.  Gosciu  bredzi, bo akurat o autobusach wiedzialam. Widac on jest tylko od sprzedawnia wycieczek. A nie od informacji . Poprosilam jeszcze o mape miasteczka.

- Nie ma. Normalnie mamy, ale wszystkie wyszly.

Mapki wyszly? Acha... Ale nindza twarda jest.

- A w ktora strone do sklepu spozywczego?
- aa... - i tu nagle znalazla sie mapa, tyle ze centrum. (kretyn) Co mi wystarzylo nadto.
- A moze mi pan przechowac plecak, zebym z tym ciezarem nie chodzila?
- Dobrze - zgodzil sie pan  A ja uzbrojona w mapke wyszlam na miasto.

Przeszlam sobie maly pagorek, ze szpitalem na czubku, i slicznym widokiem na jezioro z brzega. Zaczelam schodzic, szlam gora 20 minut. - i coz widza moje piekne oczy po drugiej stronie? Kompleks jeziorek z unoszaca sie malowniczo para, tanczoca w powiewach wiatru. , i przypieczna roslinnoscia na brzegach. Taki obraz jak widzialam na zdjeciach w internecie.

Milutko...

Tylko czemu oni mi powiedzieli ze tego tu nie ma?!

Kobitka z hostelu podpowiedziala, ze moze dlatego, ze tutaj sie to nazywa pola blotne. Trudno mi uwierzyc ale moze.. Blota tam nie za wiele, raczej wlasnie woda i oczka wodne z gotujacym sie przezroczytym, i poogradzane plotkami, zeby nikt nie wlecial. Naokolo plotka przciete, wewnatrz plotka kszole, ale czasem jest cos w rodzaju molo i mozna wyjrzec a czasem jeset dziura w kszakac.h

Natomiast - teraz lyzka dziegciu - jakies male toto wszystko, nie przystosowane do poplywania, a az sie prosi - generalnie ladnie sie fotografuje, ale mnie roczarowalo. Myslalam ze bedzie wieksze i z wieksza iloscia otwartej czystej i cieplej wody do plywnia  Przeciez wystarczyloby przejechac koparka i poszezyc jedno oczko... Az sie prosi.

Ale i tak tu ladnie. Bardziej przypomina Polske, zielono, nie az tak obco, jak w Austrlii. Spodobalo mi sie.

Powrot do Australii w piatek, prosze trzymac kciuki.
j
A zdjecia beda, jak zrzuce z aparata, nie wiem kiedy, bo mam male peryetie z ladowarka do baterii.  Jakies fatum mi siedzi na bateriach, czy co? To juz kolejny raz na tym wyjezdzie. Ale nic to, mam typowe paluszki, moze po prostu kupie, mam nadzieje ze maja tu normalne europejskie baterie.





1 komentarz:

  1. Zasloczyły mnie nieco te nowozelandzkie rozczarowania bo pamietam NZ jako kraj bardzo energicznych i przedsiębiorczych ludzi.
    Przeorać oczko koparką!!!! NO NIE!!!!
    To jest wyjątowo delikatne środowisko. W Rotorua, najpiękniejszy gejzer strzelał w dokładnością zegarka. Podczas wizyty Elżbiety II, wiele lat temu, jakiś naggorliwiec dosypał detergent żeby się ładniej pieniło. No i... gejzer się obraził i od tego czasu nie strzela.
    Przeorać koparką... nie będę mógł zasnąć :)

    OdpowiedzUsuń