---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

poniedziałek, 20 lutego 2012

Góry, góry i ciągle mi nie dość....

Wróciłam z gór. Mam zakwasy wszędzie, ale żyję. Śniegu było do biustu. Zabawnie się przemieszcza w czymś takim (najpierw trzeba odkopać rękami na tyle żeby dać radę przesunąć nogę). Pług śnieżny nie dojechał, bo utknął...          
Zeszłyśmy dzień później niż planowane, jak już śnieg nieco "siadł" i dało się po nim iść.
Kocioń tak mnie witał w drzwiach, że aż niechcący nimi oberwał (ale lekko, bo spodziewałam się, że będzie się trynił).





                                                

czwartek, 16 lutego 2012

FAWORKI

Z racji tłustego czwartku robiliśmy w górach różne dziwne a smaczne rzeczy.

Między innymi Ania (czyli Sado, bo niektórzy znają ją pod ksywką) zrobiła rewelacyjne cosie, które nazwała pączkami. Tak naprawdę były to faworki, tylko cięła je w kółka i robiły się okrągłe, i wyglądały jak pączki. Przepis jest tak prosty, że aż szok.


PROSTY PRZEPIS NA FAWORKI (z zeszytu mamy Sado)

Ciasto:
- kostka sera białego (TAK, SERA BIAŁEGO) mielonego.
- jajo
- szklanka mąki.

Dodatkowo:
- smalec lub oliwa do smażenia. Może być olej, ale olej ma niższą temperaturę wrzenia i wychodzą tłustsze.
- cukier puder do posypania (dużo)


Zagnieść. Możliwe, że wgniecie się więcej mąki, ale zaczynamy od szklanki i jak za miękkie to dosypujemy po trochu. Jak już odchodzi od ręki to zostawić na pół godziny w chłodzie, można dłużej. Owinąć folią, żeby nie wyschło. Wałkujemy cienko, jak najcieniej. Wykrawamy co chcemy (kółka, faworki klasik, ja ukochałam kwadraciki i też działa). Smażymy, posypujemy obficie cukrem pudrem.

MNIAM!

piątek, 3 lutego 2012

1000 i 10 000

Siedzę sobie po obiedzie, za oknem zmierzch i mróz (PONIŻEJ 20 stopni, normalnie ściany promieniują zimnem), kot śpi obok, na półeczce przy kaloryferze, na kolanach książka.

Biedny Milioner - nowa książka Tadeusza Niwińkiego. Dziś przyszła (zamówiłam w poniedziałek). Zawiera między innymi informację o ćwiczących muzykach. Okazało się że ci genialni wykonawcy to ćwiczyli więcej godzin (10 000) niż ci gorsi (4 000). Jakby geniusz zależał od wrodzonych właściwości, to by ćwiczyli mniej, prawda? A ćwiczyli więcej, czyli prawdę głosi przysłowie, że trening czyni mistrza.

Na mojej stronie Ciekawa Medycyna mam już tysiąc odsłon. Dziś stuknęło. Zobaczyłam z samego rana.

Czy jeżeli napiszę 1000 odcinków Ciekawej Medycyny (po około godziny każdy) to czy osiągnę mistrzostwo pióra?
Bo na razie napisałam 40 (wisi 25 na głównej i 6 na filii, 10 jest na kompie). I mam wrażenie, że teraz piszę lepiej niż na początku.

 ---------

Jak wietrzyć przy mrozach? Krótko i szeroko. Żeby wymienić powietrze, a nie wyziębić ścian.

Tak zrobiłam. Kiedy po 5 minutach wróciłam do tej zimnicy, w jaką zamienił się mój pokój, zobaczyłam kocionia. Na parapecie rzecz jasna. Wysokie piętro, pod spodem beton. Wyglądał sobie.

Pamiętaj!. Jak zobaczysz istotę, którą kochasz na parapecie - nie krzycz. Bo może się przestraszyć i wypaść. Zanim zdążyłam wykrztusić z siebie "chodź, chodź, dobry kotek!" kocinda uniosła się na 4 łapki, wygięła grzbiet i przydreptała do mnie, żeby się połasić.

Pochwaliłam (za przyjście), pogłaskałam, wzięłam po pachę, zamknęłam okno.
Rytm serca zwalniał....