Ocean
Pamiętacie to zdanie o chodzeniu po górach? Ludzie dzielą
się na dwie kategorie: tych, którym nie trzeba tłumaczyć oraz tych którzy nigdy
tego nie zrozumieją. Z morzem jest tak samo.
Cała moja rodzina pływa. Wszyscy powyżej 20 roku życia mają
kwity na łodzie (a jeśli młodsza część rodziny też zdążyła zrobić, a mi to
umknęło, to ja przepraszam). Różnica jest tylko taka, że jedni mają kwity na
prowadzenie łodzi na śródlądziu, a inni na morzu.
Ja też mam papiery, takie najprostsze, niemniej jestem wyrodek,
bo zamiast głównie pływać i trochę chodzić po górach - to ja głównie chodzę po górach.
Do czasu.
Wypłynęłam na ocean. Na tej łódce do nurkowania. Wyszłam na
dziobowy pokład. I mnie wzięło.
Ja nigdy wcześniej nie byłam na oceanie. Bosz…. Coś cudnego.
Wiatr, przestrzeń, poczucie swobody, jak narkotyk. Ja takie coś czułam tylko
wtedy, kiedy w górach wylazłam na jakiś widokowy szczyt. Dlatego w górach
staram się skupiać na partiach szczytowych, i kiedy tylko można wjeżdżać, to
wjeżdżam, uniekam podejścia, żeby jak najwięcej czasu spędzić na górze z tym
uczuciem przestrzeni, wolności i narkotyku.
Na śródlądziu, gdzie pływałam, to nie miałam takiego
odczucia. Kwity niby robiłam w porcie morskim, ale pływaliśmy po porcie, nigdy
nie wyszliśmy na morze (w omegach się na morze nie wychodzi). Wody na
śródlądziu to w ogóle nie to samo.
Jakiś czas temu jeden z młodych członków rodziny spytał mnie
czy nie chcę popłynąć w rejs z nim, a ja zajęta szykowaniem się do Australii,
powiedziałam, że nie. No, to teraz to ja będę odpowiadać: Tak! Tak! Tak! Chcę!
I im większa woda tym lepiej.
Ja chcę na morze! Ja chcę na morze… Ja chcę na morze…
W sumie dobry moment w moim życiu, bo niedawno zrobiłam
Koronę Gór Polski (czyli obleciałam 28 najwyższych szczytów wszystkich polskich
gór) i jak skończyłam to tak mi trochę było łyso, i nie miałam pomysłu, czym by
się tu teraz zająć. Niby można jeździć od przypadku do przypadku, zwłaszcza że
poznałam trochę nowych a pięknych gór, ale lubię mieć jakiś głębszy cel i pasję
w wyjazdach. Dobry moment na morze.
Na morze… Na ocean….Ja chcę na morze
Chm…. Jaką trzeba mieć specjalizację by pracować jako lekarz
okrętowy?
A co do zdjęć – to, jak to dałam ciała – nie wzięłam kabelka
z Sydney. Mam tylko taki kabelek co jest do drugiego aparatu. Przejdę się po
hostleu i na pewno się jakiś znajdzie, to zrzucę zdjęcia. To popularny kabelek,
na pewno ludzie będą mieli. Proszę za bardzo nie liczyć na piękności, bo to
lepiej widać osobiście niż na zdjęciu, woda zjada kolory i zdjęcia wychodzą szare.
Ale coś tam będzie, prosżę czekać cierpliwie. Za to zaraz będą zdjęcia z ryb.
Bo następnego dnia byłam na rybach.
"..zrobiłam Koronę Gór Polski ... i jak skończyłam to tak mi trochę było łyso, i nie miałam pomysłu, czym by się tu teraz zająć."
OdpowiedzUsuńJak się komus robi łyso, to radzę wejśc na Łysicę. A czy ona nalezy do Korony? Powinna.
Kabelek - powinni mieć takie ustrojstwo gdzie się wkłada bazpośrednio kartę pamieci z aparatu.Inna opcja - przełozyc kartę do tego aparatu , do którego masz kabelek. Albo do aparatu kogoś , kto ma kabelek.
Łysica jak najbardziej należy do Korony i z racji bliskości Wawy odwiedziłam ją parę razy. Lubię Świętokrzyskie.
OdpowiedzUsuńKarty nie przełożę bo inna karta, natomiast kabelek tak popularny, że myślę że znajdę.
Pharlap, Ty masz jakieś powiadomienie o odpowiedzi na komentarz, czy zaglądasz "na piechotę"?
UsuńJa mam powiadomienie na maila o każdym komentarzu na stronie. NAwet do starych wpisów.