Scenka rodzajowa:
Hostel. Stoję obok menadżera. Obok stoi inny gość hostelowy
i skarży się:
- Tu są karaluchy. Jeden wczoraj spadł na mnie w nocy i mnie
obudził. Możemy coś z tym zrobić?
- Cóż… - odpowiedział menadżer wzruszając ramionami z miną
mówiącą „nic z tego” – przecież tu jest Quinsland.
Autentyk.
Tu karaluchy są i masz się z nimi zaprzyjaźnić.
Jestem szczęściarą – w żadnym z moich trzech hoteli nie
trafiłam. I teraz nie będę zmieniać pokoju. Ja je wiedziałam, są duże, takie
tropikalne, większe niż nasze i ohydne, ale w swoim pokoju nie widziałam. Uff..
Koniec scenki rodzajowej.
--------
Fishing
Czyli
Byłam na rybach
Facet z łodzi na dzień dobry uprzedził, żeby nie wystawiać
nóg za burtę i nie bełtać wody, bo krokodyli jest dużo i one lubią jeść.
Zwłaszcza kobiety o białej skórze są najsmakowitsze podobno (większość ludzi na
łodzi to były babki i to wcale nie ja byłam najbardziej biała, ja zdążyłam już
złapać słońca przez te dwa tygodnie.) Nie wiem czy krokodyle lubią białe, może
po prostu szefu wyprawy takie lubi i tak mówi o krokodylach.
Tak czy siak, jeden do nas przypłynął. Gościu powiedział że
to dlatego że on coś robi z tą łodzią (nie zrozumiałam dokładnie co robi) tak
że nie płoszy krokodyli. I dlatego one przypływają do niego. I że inni ludzie
robią to coś (nie zrozumiałam co) i krokodyle się boją i nie podpływają tylko
nurkują i się chowają. Sens był taki że on jest dobry człowiek co szanuje
przyrodę. I dobrze, bo pierwszy raz widziałam krokodyla. Ten był mały, taki ze 2,5 metra, i gościu
zapowiedział, że w pobliżu powinna być
mamusia, znacznie większa. Faktycznie z 10 minut później mignęła nam przez
chwilę mamusia.
Ryby – złapałam trzy, ale na tyle małe, że gościu powiedział
żeby wypuścić bo nie trzymają wymiaru. Niemniej – to ja pierwsza ze wszystkich
złapałam rybę J.
Na zdjęciach krab – jedliśmy je, ugotowane, te same co na zdjęciach jedliśmy. Smak zbliżony do paluszków krabowych, kupowanych w Polsce i to dość tanio. Delikatna włóknistość mięsa, znana z paluszków, była też w oryginalnym krabie. Trochę jak dynia makaronowa, ale to nie jest twarde, to jest nadal miękkie, to tylko taka uroda mięsa. Niezłe, ale zdecydowanie wolę ryby.
Jedliśmy też ryby, w wersji surowej, czyli saszini (nie wiem
jak to się pisze, ale czyta się saszini) – czyli takie sushi, ale bez ryżu,
sama ryba maczana w sosie. Ja to bardzo lubię. Z przyjemnością jadłam.
Zwłaszcza że ryba bardzo świeża.
Trochę byłam rozczarowana, że nie mam żadnej ryby na wynos.
Ale skoro nie złapałam dużej to się nie upominałam. Niemniej – wydaje mi się że
złapaliśmy więcej niż zjedliśmy i że gościu gdzieś w międzyczasie parę ryb
sobie schował.
Gościu w ogóle miał niezłe gadane, miło się słuchało, i ładnie
o nas dbał. Niemniej mam troszkę wrażenia że jest mocny w gębie i że jednak
można nam było dać nieco więcej za te pieniądze, ale to dotarło do mnie dopiero
po powrocie, jak się na spokojnie zastanowiłam.
Może popłynę drugi raz na ryby bo mi się podobało, ale na
pewno będę chciała spróbować innej łodzi wtedy.
A haczyki i metody mają tak prymitywne że aż boli. Polskie
ryby by się nie złapały. Już rozumiem czemu jakiś gościu na internecie na forum
wędkarskim tak pluł na tutejsze wyposażenie – byłam w sklepie i faktycznie tam
jest tylko to, co było na łodzi. Hak gigant, ciężarek po zbóju, żyłka i nic
więcej. Ani spławika, ani koszyczka z zanętą, ani nic. Dobrze, ja tam mogę i
takim czymś łowić, zwłaszcza że działało. Ciągnie mnie do ryb.
Kurdesz, jak miło Cię widzieć! Radosna jesteś jak Słoneczko :) Z wielką przyjemnością tu zaglądam. Baw się dobrze Słonce !
OdpowiedzUsuńMaluj, Wanduś, maluj, to może też pojedziesz.
UsuńSłaby sprzęt wędkarski? Wytłumaczenie jest proste - skoro i na to się łapią, i to tak, ze trzeba wyrzucać, no to po co wysilac się na wiecej? Pozdrawiam i życzę udanych połowów.
OdpowiedzUsuńWitaj Pharlapie. Twój blog życzy sobie logowania, czego ja sobie nie życzę, więc napiszę Ci tutaj - że bardzo ładne drzewo sfotografowałeś.
Usuń( http://drugiezyciebloggera.blox.pl/2012/11/wpis.html )
super zdjęcia, widać że ta wyprawa Ci służy :-)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza ostatnia zdobycz jest rewelacyjna :-)
OdpowiedzUsuńOlaf
Lilaaa nigdy jeszcze nie widziałam Cię tak rozesmianej!!
OdpowiedzUsuń