Tu są nietoperze.
Śpiewają jak ptaki, latają jak ptaki, zwłaszcza wieczorem.
Mają też swoje drzewa, gdzie odpoczywają w dzień. Tak naprawdę są to jakieś latające myszy czy coś takiego, a nie dokładnie nasze nietoperze.
Jakiś czas temu znalazłam nietoperza na ziemi w hostelu.
Usiłował wczołgać się na drzewo, nie bardzo mu szło, a co gorsza skrzydło
uwięzło mu między pniami. Jakby się zaczął szarpać, to by sobie złamał.
Wzięłam szmatę, żeby mnie nie ugryzł, podniosłam go,
wyciągając delikatnie uwięźnięte skrzydło. Oczywiście ugryzł mnie, ale przez
gruby materiał to sobie mógł gryźć do woli.
Położyłam go obok, bo nie wiedziałam co zrobić. Bardzo mi go
było żal. On głośno wołał. Myślę, że wołał „pomocy”.
Ja wtedy jeszcze byłam w szoku kulturowym, bo to było jakiś
niecały tydzień po przyjeździe, i nie wiedziałam, że tu mają taką organizację
do zwierząt dzikich. To znaczy wiedziałam, że coś jest, ale ani nie umiałam na to
zadzwonić, ani nie wiedziałam dokładnie jak się nazywa, a mój angielski wtedy
jeszcze nie bardzo pozwalał mi na dogadanie się i dopytanie. Byłam też bardzo
zmęczona, bo to był późny wieczór, a wtedy mój angielski bardzo się pogarsza. (Każdemu becpackersowi
kiedy jest zmęczony.)
Byłam też sama w obcym kraju, i czułam się absolutnie
bezradna patrząc na tego nietoperza, który też był bezradny. Nienawidzę tego
uczucia. Sama potrzebowałam wsparcia, a miałam przed sobą nietoperza, który też
potrzebował pomocy, której nie umiałam udzielić ani o nią poprosić.
Umiałam tylko uratować mu skrzydło.
Ta historia ma jednak dobre zakończenie.
Ma dobre zakończenie, mimo że zostawiłam nietoperza na
ziemi, z ocalonym skrzydłem. Mimo, że wiedziałam, że jest hotelowy kot, który
pewnie będzie nietoperzem zainteresowany.
Poszłam spać, bo to było po prostu dla mnie za dużo w danym
momencie. Wytłumaczyłam sobie samej, że część nietoperzy ginie, że natura już
taka jest, i poszłam spać, starając się nie słyszeć jego płaczu. Zmęczenie
wzięło górę. Zasnęłam z niewesołymi myślami.
Rano nietoperza nie było. Nawet kosteczek.
Ta historia naprawdę ma dobre zakończenie.
Dwa dni później trafiłam na drzewa spoczynkowe nietoperzy (na zdjęciu powyżej, to czarne na górze to nietoperze) i
znalazłam kartkę z wyjaśnieniem co robić i gdzie dzwonić jak się nietoperza
znajdzie na ziemi. (Nie podnosić, bo ugryzie, nie zostawiać, bo nie przeżyje
długo na ziemi, zwykle to jest nietoperze dziecko, należy zadzwonić do szpitala
dla nietoperzy, przyjadą, zabiorą). Nietoperze niezbyt szanowały kartkę, dlatego taka brudna, ale tam pod drzewami jest - no cóż... jak pod drzewami z ptakami...
I pomyślałam, że będę wiedziała jak uratować następnego.
Tkwiło mi w sercu jak zadra, że tamtego zostawiłam.
Wróciłam do hostelu, powiedziałam recepcjonistce o tych drzewach,
o kartce z numerami, o tym że cieszę się, że będę wiedziała jak pomóc teraz, bo
dwa dni temu widziałam w hostelu nietoperza na ziemi…
- A, tak, był tu, znaleźliśmy go. – przerwała mi recepcjonistka – Zadzwoniliśmy
do nich i zabrali go.
Uffff!!!!
Czyli miało znaczenie, że uratowałam mu skrzydło.
Ulżyło mi. I bardzo się ucieszyłam, że znalazł odpowiednią
opiekę.
I dobrze, że tu mają organizację od chronienia miejscowych
zwierząt. Australia przechodzi transformację na skutek wprowadzenia nowych
gatunków, i wejścia europejczyków, i wiele gatunków zginie. Dobrze, że ludzie
starają się ochronić ile się da. To jest
dłuższa opowieść o przemianie Australii i umieraniu gatunków. Mam taki wpis
Pharlapa w komentarzach, co Pharlap pozwolił mi zacytować i się do niego
odnieść, a ja ciągle mam tyle nowych rzeczy tu w Cainrs, że leży i czeka. Ale
tak w zarysie to chodzi o Australię i jaka ona właściwie jest. Pharlap uważa
Australię za jeden z najdzikszych i najswobodniejszych kontynentów, a ja uważam
go za kontynent umierający, który przejdzie transformację i będzie żył w innej
postaci, ale torbacze w dużej części wyginą. I nigdy już nie będzie tak samo, i
nie można tego zatrzymać, bo przywozimy nasiona, zarodniki i bakterie na
podeszwach butów i w kieszeniach kurtek, każdy turysta. Już jest za późno nawet
gdyby Australię zamknąć i odizolować.
Króliki i owce zjadły trawę, zamieniając półpustynie w
pustynie i powodując wyschnięcie jezior i wymieranie wnętrza kontynentu. Tu
zawsze było sucho, ale nie aż tak. Dodatkowo - wejdą nowe gatunki, europejskie,
bardziej ekspansywne. Część torbaczy się przystosuje, tak jak przystosował się pewien gołąb
skalny, co żył w góraach, a zaczął obie żyć w miastach i wszyscy go znają. Przecież 200 lat temu
wieżowców i bloków nie było i gołębia w miastach też nie….
I pewnie niektóre torbacze znajdą sobie nową niszę i
przetrwają a nawet dobrze im będzie.
Ale większość zginie. Oglądam umierający kontynent. Moje
dzieci może jeszcze zobaczą taką Australię jak ja, moje wnuki już pewnie nie. A
ja i tak oglądam resztki, tak jak nietoperze – co sobie żyły w lasach
deszczowych, a teraz jest mało lasów deszczowych i mało nietoperzy i popłoch –
ojojoj, chrońmy nietoperze, bo równowaga biologiczna, bo ekosystem, tralala.
Nie ma równowagi. I już nie będzie. Będzie nowa. Za kilkadziesiąt, lub kilkaset
lat. Będzie nowa, ale inna.
Dla mnie Australia jest jak ostatni Mohikanin. Ta nowa
Australia będzie też pięknym i dość dzikim krajem. Tak. Na pewno.
I na pewno będzie inna, dlatego chcę obejrzeć te rzeczy z
oryginalnej Australii, które jeszcze są, które jeszcze mogę widzieć.
Swoją drogą – jedyny kontynent, gdzie torbacze są dominujące.
Zanim nie przyjechałam, zanim nie poczytałam, to nie widziałam jak bardzo zmieniliśmy
Australię wchodząc do niej. Słyszałam o niefortunnie wprowadzonych królikach,
ale że takie akcje jak króliki to totalnie zmienią równowagę na kontynencie – to nie zdawałam
sobie sprawy. I jest już za późno by to cofnąć. Poszło. Można tylko ochronić
ile się da. Na przykład w rezerwatach.
Dlatego dobrze, że jest organizacja, która chroni dzikie
zwierzęta, i można do nich zadzwonić z nietoperzem i nie tylko nietoperzem.
Piękny i madry wpis choc nieco smutny. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńUrocza opowieść. I wspaniała wyprawa, zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńOlaf
jak to miło, że na świecie są jeszcze dobrzy ludzie kochający zwierzęta i niosący im pomoc
OdpowiedzUsuń