Scenka rodzajowa:
Wracam ci ja sobie z klifów, ściemnia się już, do chałupy jeszcze ze 3 kilometry uliczkami miasteczka, bo mieszkam z jednej strony zadupia, nad jeziorkiem, a klify są z drugiej. Planu miasta tu nie uświadczysz. Ulicą co miała iść do dworca zdążyłam zawędrować na jakiś lokalny koniec wszystkiego, z wielką zamkniętą bramą i szkołą. Też zamkniętą. "Cafłam" się do drogi głównej i szukam języka.
Pytam faceta:
- W którą stronę do stacji kolejki? W tą?
- W tą. - Odpowiada facet. - Ale tam nic nie ma o tej porze, ani sklepów, ani knajpy, nic, wszystko pozamykane, czego pani szuka?
- A nie, nie, niczego nie szukam - odpowiadam - ja po prostu mieszkam tam w pobliżu. I jak znajdę stację to już umiem trafić do domu.
I tu faceta zgięło ze śmiechu. Zrobił rękami gest bicia brawa, skłonił się z szacunkiem, i rozstaliśmy się życząc sobie dobrej nocy.
Australijczycy są bardzo uprzejmi. On się troszczył o dziewczynę wędrującą o zmroku po wymarłym miasteczku. W Polsce w małych miejscowościach też tak jest.
------ koniec scenki rodzajowej ---------
A teraz trochę zdjęć że Skyrailu - czyli kolejki linowej w Kurandzie. Jeszcze z Cairns.
Poniżej peron kolejki z okienka mojego wagonika (to czarne nisko na zdjęciu to napis na szybie mojego wagonika)
Poniżej pożar buszu. Daleko, więc założyłam że na razie nic mi nie grozi, i że widać to i ze stacji kolejki, więc obsługa wie i jakby co - będzie reagować.
To małe białe na rzeczce na zdjęciu poniżej to spory stateczek. Tu wszystko jest jakieś takie duże...
Wodospadzik był w przerwie między przystankami koleki - kolejka ma trzy odcinki i dwie stacje po drodze, gdzie można wysiąść ale nie trzeba, wagonik jakby co przejeżdża na drugi odcinek. Ja lubię oglądać to sobie wysiadłam. Wodospadzik jak złoto.
widoki zapierają dech, nawet na zdjęciach, a Ty te piękna i kwitnąca, widać że Ci służy ta wyprawa.
OdpowiedzUsuńDziękuję
Usuń