Cicho tu i pięknie, ale net rwie się okrutnie, ledwo połączy
z pocztą to rwie przy czytaniu pierwszego maila. A na ogół po prostu nie łączy.
Tak się nie daje pracować, ja bardzo używam netu. Pomyślałam, że może to przez
tą skarpę, która co prawda chroni od głosów szosy, ale może i od fal net
niosących? Trzeba sprawdzić.
I wyobraźcie sobie jak Dzielna Pani Ekspert Poważnej
Instytucji – bo ja w ten sposób zarabiam na życie, naprawdę - ubrała płaszczyk
i kaloszki gnojaczki, do plecaczka wsadziła nakarmiony prądem laptopek i poszła
szukać netu w polu. Wiatru w polu szukać nie trzeba było. Wiało porządnie i
lało samo ze siebie. A ja sobie siadłam na kamieniu w środku niczego, płaszczyk
zdjęłam z rękawów i zapięłam nad głową i laptopem, żeby mi się nie lało na
klawiaturę. I w takim namiociku na kolanach odpaliłam kompa.
Ciekawe co by sobie pomyślał ktoś jadący drogą widząc
świecący namiocik z nóżkami? Duchy? Ufo? Ale nikt akurat nie jechał, więc nie
miałam zabawy.
Po kwadransie marznięcia wszystko było jasne. Netu nie było….
-----------
Dziękuję za ciepłe słowa o dopasowaniu kolorystycznym kota i
smyczki. Też uważam, że ładnie współgrają. Specjalnie dałam kontrastową i jaskrawą,
bo myślę, że będzie trochę bezpieczniejszy: z daleka widać, że czyjś. Zabawne,
bo kocinda nie tylko nie broni się przed szelkami, ale nawet podstawia, żeby zapiąć. W
zębach jeszcze nie przynosi, poczekamy...
Od drugiego dnia puszczam zbója w samych szelkach.
Od drugiego dnia puszczam zbója w samych szelkach.
Witam!
OdpowiedzUsuńPodziwiam pomysłowość w szukaniu netu!
A Kici może dobrze było by do obróżki lub szeleczek przyczepić wisiorek z jego imieniem i numerem telefonu. U nas tak koty wypuszczane na zewnątrz mają, Przyjaciółka znalazła kiedyś pod swoim blokiem kota z trzeciej dzielnicy od naszego osiedla. Miał numer tel. i wrócił szczęśliwie do domu.
Ukłony i pięknej pogody i dobrego netu życzę
Dwa razy urwało mi net podczas pisanie odpowiedzi - do trzech razy sztuka.
OdpowiedzUsuńDobrze się domyślasz po co kocioniowi szelki. Wisiorek to urwie, ale na plecach na szelkach ma duży czarny numer telefonu.
Rozważam chip, i moje miasto chipuje zwierzęta, nawet ruszyła akcja że za darmo - tylko sprawdzę czy to się nadaje na emigrację do Australii, bo nie wykluczam takiej opcji za kilka lat, jeszcze za życia kota. Oni mają bardzo obostrzone przepisy wwozu, i głupio byłoby wszczepić kotu coś co będzie mu trzeba potem wyciągać.
A szelki będą i tak bo to od razu widać. A chodzi czarny sobowtór miejscowy. Bardzo podobny, troszkę większy, też chudy i też błyszczy.