Budyń czy placuszki z robnią (akacją)? Zastanawiałam się wczoraj.
I jak myślicie, co zrobiłam? No, co? To, co Garfield.
I budyń, i placuszki.
Mniam.
Placuszki wygrały. Zeżarłam wszystkie, na pniu. Budyniu zeżarłam połowę. Druga połowa przydała się akurat jak wróciłam z ryb, głodna i zmęczona.
Robię następne placuszki. Tym razem będę obrywać kwiatki, a nie maczać gronka, bo mnie ogonek w ząbki kole i ciągnie mi się po buzi. I jeszcze wypchnę odcinek o akacji na Ciekawej Medycynie, bo w sumie i dzikie i jadalne. To jak znalazł. A dobre te placuszki, mniam.
Kot jadł budyń ze mną. Bardzo lubi budyń.
Placuszków sobie nie zażyczył. Ale i nie miał okazji, bo usmażyłam jedną patelnię tylko, co to jest jedna patelnia, kilka placków. Nie zdążył....
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz