Jest wieczór. Siedzę sobie na werandzie domu na rubieży. Niedawno zaszło słońce. Śpiewają słowiki. Kumkają żaby. Rzeka lśni leniwym srebrem.
A ja mam dylemat: co zrobić na kolację?
Może budyń?
A może placuszki z kwiatków robinii, zwanej akacją? Mam robnię. Cały bukiet. Zebrałam na spacerze z kotem. Kot szedł przy nodze, pierwszy raz takie coś robiliśmy. Mogę zrobić placuszki dziś, ale skoro bukiet, to mogę jutro. Mam też jajka i cukier. I nawet mam kwaśne śliwki ze słoika, takie bez cukru, mogę dodać, bo same placuszki są pachnące, ale głównie słodkie, i ciut mdłe. Dobrze robi im kwaśny dodatek: albo parę kropli z cytryny, albo jabłko, albo rabarbar. Niczego takiego nie mam na rubieży. Ale śliwki bez cukru będą w sam raz.
Tylko nie chce mi się smażyć.
A może kanapki? Chm.... cały tydzień jadłam kanapki, to trochę mi się znudziły. I chleb już się kończy.
Chm... Budyń czy robinia? ... Tak dobrze mi się siedzi... Budyń czy robinia?..
Uwielbiam takie dylematy.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz