---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

sobota, 6 września 2014

Grzyby do drugiej na ranem.

Windowsy 8 nie są takie złe. Od czasu jak kolega z roboty powiedział mi, że sobie można ściągnąć mały sprytny programik, który to cholerne kafelkowe badziewie przerabia na stary wygląd - to wręcz mi się podobają. (dla nie posiadających windy 8 - ten nowy Windows ma kafelkowe menu, takie jak do ekranu dotykowego, paskudne w obsłudze myszką). "8" uruchamiają się naprawdę szybko, a dzięki tej sprytnej nakładce mogę wszystko szybko i sprawnie znaleźć, bo wreszcie ekran wygląda normalnie.

Jakby jeszcze taka nakładka do Worda była... Bo tam też nowa wersja jest kafelkowa, fuj, i też pozmieniali układ. Nie zmieniając treści. Po cholerę poprawiają dobre? Może dobrze, że chociaż treści nie zmieniali...

Rozpakowuję plecak, piorę ciuchy z wyjazdu, i z przed wyjazdu - przed wyjazdem miałam mało czasu. Dobrze, że moi mieszkający razem byli akurat w domu, gdy wróciłam. Miałam pół plecaka grzybów i ryb (ryby dzięki hojności moich nowo poznanych Polaków). Grzyby trzeba było pokroić i wstawić do suszenia i duszenia. Dzięki pracy na 6 rąk jak zaczęliśmy o 23, to skończyliśmy już o wpół do drugiej. Siedzieliśmy i kroiliśmy kolejne miski, kolejne miski, kolejne miski... Sama bym siedziała do rana....

Cały dom prawdziwkami pachniał - one w suszeniu mają taki niesamowity aromat! Reszta poszła do duszenia, oprócz rydzów - z tych od razu odpaliłam dwie patelnie. Rydze najlepsze są smażone na maśle, beż żadnych wymyślnych dodatków. Pycha. Zdjęcia mam, ale zgram potem. Nie chce mi się ruszyć d z wyrka, a i jak ruszę, to najpierw rozwieszę pranie, ono nie może poczekać.

Makrele poszły do pieczenia, i dziś trzeci dzień jemy sałatkę makrelowo-jarzynową - pycha! Jednak do tych wędzonych w sklepie to coś dodają, jakiś konserwant czy cuś. Inny smak miało. I co dziwne, zwykle makrela kojarzy mi się z rybą tłustą - te moje były chude, wręcz trochę suche - co w sałatce się nawilgacało i smakowało, ale taka "goła" makrela to była zaskakująca i inna niż "zwykle".

Trafiłam na wysyp grzybów w Norwegii, po słonecznym, gorącym i suchym, niesamowitym, jak na Norwegię, lecie. Prawdziwki rosły na trawnikach, na bagnach, na ścieżkach, w lesie, na łące, przy szosie, przy byle jakim drzewku, przy byle każdym lasku (byle blisko wody), przy namiocie, pod nogami, aż strach było iść się wysikać. Po 4 dniach jedzenia grzybów na okrągło trochę już mi się znudziło...


1 komentarz:

  1. TY odeszłas i grzyby tez odeszły.Dzisiejszy ranek spedzilem obok Twojej palanki na Dilling,nie znalazlem zadnego grzyba.Usiadlem obok miejsca na ognisko i patrzylem na puste jezioro-zrobilo sie smutno,szkoda,ze wszystko tak szybko przemija.
    Jesli zechcesz odpal You Tube, wpisz -Bez Jacka -Polanka

    OdpowiedzUsuń