---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

środa, 3 października 2012

Krokodyle. Ależ są, jak najbardziej.

Australia jest rekordzistą pod względem ilości gatunków zwierząt groźnych dla człowieka. Do niedawna myślałam, że mają kangury, misie koala i inne spokojne torbacze i nic więcej. 

A tu niespodzianka – najgroźniejsze zwierzęta są właśnie tam. Mają pająki, węże, i meduzy - po dotknięciu parzącej meduzy człowiek ginie w kilka minut w potwornym bólu. Pływa się ubrankach ochronnych - piankach, a na plażach w wodzie są siatki. Mają jeszcze krokodyle, zdarza się, że zjadają ludzi. Co roku. Miły kraj, prawda?

W Cairns krokodyle jak najbardziej są. Ja się chyba jednak nie odważę jechać tam pod namiot sama na dziko.

Czy nikt nie zna kogoś z Cairns, żebym mogła rozbić taki namiot na trawniku czy za stodołą? 
Tam może krokodyli byłoby mniej, albo jakbym zaczęła wrzeszczeć że ziutek przyszedł to może by jednak ktoś przybiegł dał ziutkowi w łeb. Choćby po to by mu ziutek dziecka czy pieska nie zeżarł.

2 komentarze:

  1. Jak to miło się trochę postraszyć :) A o pytonach nie wspomniałaś! A Cairns są, takie że ho-ho. To własnie one najłatwiej mogą Cię odwiedzic w namiocie. Sugeruję hostel - patrz komentarz do poprzedniego wpisu. Meduzy - tak - od początku października są i trzeba uzywac strojów ochronnych. Sezon na tropiki to u nas kwiecień do połowy października. Ale naogól na poparzenie wystarczy ocet. Powinien być przy każdej porzadnej plazy.
    Pająki - wystarczy nie wsadzać reki gdzie nie trzeba. Ich ulubione miejsce to sterty drzewa. Węże - patrzeć pod nogi. Wydaje mi się, że w Bieszczadach jest więcej osób pogryzionych przez zmije podczas grzybobrania niż w całej Australii przez rok.
    Życzę miłych wrażeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he - i tu Cię mam!

      Polska żmija nie zabija. Chyba że dziecko, lub osobę chorą. Niedawno się napracowałam na ten temat na moim medycznym blogu Ciekawa Medycyna - właśnie na cześć wyjazdu do Australii sobie i polskie przejrzałam, no to i je opisałam, a co.
      Odcinek o żmiji jest tu:
      http://ciekawamedycyna.blogspot.com/2012/08/zmija-seria-zwierzata-jadowite.html

      A o pytonach nie wiedziałam, będę uważać.

      Usuń