Australia jest rekordzistą pod względem ilości
gatunków zwierząt groźnych dla człowieka. Do niedawna myślałam, że mają
kangury, misie koala i inne spokojne torbacze i nic więcej.
A tu niespodzianka – najgroźniejsze zwierzęta są właśnie tam. Mają pająki, węże, i meduzy - po dotknięciu parzącej meduzy człowiek ginie w kilka minut w potwornym bólu. Pływa się ubrankach ochronnych - piankach, a na plażach w wodzie są siatki. Mają jeszcze krokodyle, zdarza się, że zjadają ludzi. Co roku. Miły kraj, prawda?
W Cairns krokodyle jak najbardziej są. Ja się chyba jednak nie odważę jechać tam pod namiot sama na dziko.
Czy nikt nie zna kogoś z Cairns, żebym mogła rozbić taki namiot na trawniku czy za stodołą?
Tam może krokodyli byłoby mniej, albo jakbym zaczęła wrzeszczeć że ziutek przyszedł to może by jednak ktoś przybiegł dał ziutkowi w łeb. Choćby po to by mu ziutek dziecka czy pieska nie zeżarł.
A tu niespodzianka – najgroźniejsze zwierzęta są właśnie tam. Mają pająki, węże, i meduzy - po dotknięciu parzącej meduzy człowiek ginie w kilka minut w potwornym bólu. Pływa się ubrankach ochronnych - piankach, a na plażach w wodzie są siatki. Mają jeszcze krokodyle, zdarza się, że zjadają ludzi. Co roku. Miły kraj, prawda?
W Cairns krokodyle jak najbardziej są. Ja się chyba jednak nie odważę jechać tam pod namiot sama na dziko.
Czy nikt nie zna kogoś z Cairns, żebym mogła rozbić taki namiot na trawniku czy za stodołą?
Tam może krokodyli byłoby mniej, albo jakbym zaczęła wrzeszczeć że ziutek przyszedł to może by jednak ktoś przybiegł dał ziutkowi w łeb. Choćby po to by mu ziutek dziecka czy pieska nie zeżarł.
Jak to miło się trochę postraszyć :) A o pytonach nie wspomniałaś! A Cairns są, takie że ho-ho. To własnie one najłatwiej mogą Cię odwiedzic w namiocie. Sugeruję hostel - patrz komentarz do poprzedniego wpisu. Meduzy - tak - od początku października są i trzeba uzywac strojów ochronnych. Sezon na tropiki to u nas kwiecień do połowy października. Ale naogól na poparzenie wystarczy ocet. Powinien być przy każdej porzadnej plazy.
OdpowiedzUsuńPająki - wystarczy nie wsadzać reki gdzie nie trzeba. Ich ulubione miejsce to sterty drzewa. Węże - patrzeć pod nogi. Wydaje mi się, że w Bieszczadach jest więcej osób pogryzionych przez zmije podczas grzybobrania niż w całej Australii przez rok.
Życzę miłych wrażeń.
He he - i tu Cię mam!
UsuńPolska żmija nie zabija. Chyba że dziecko, lub osobę chorą. Niedawno się napracowałam na ten temat na moim medycznym blogu Ciekawa Medycyna - właśnie na cześć wyjazdu do Australii sobie i polskie przejrzałam, no to i je opisałam, a co.
Odcinek o żmiji jest tu:
http://ciekawamedycyna.blogspot.com/2012/08/zmija-seria-zwierzata-jadowite.html
A o pytonach nie wiedziałam, będę uważać.