Kot ma dziurę w łapie. Guz mu rósł na łapie, a dziś
pękł przed wizytą u weta, rozstrzygając telefoniczny dylemat (trułam
wetowi głowę już jakiś czas) czy to jest ropień, czy nie jest. Ano, dobrze
rozpoznałam. To BYŁ ropień.
Kot oprócz dziury, to jeszcze jest obrażony na mnie. Za to, że coś mu w d
wsadzali (kot był gorący = termometr, ale on nie chciał tego! bardzo! i pańci głowę pod pachę wsadzał, a ona nic!) i
jeszcze wpuścili mu szczypiące g.. w ranę. Przerypane. Teraz mnie nie
zauważa. Chyba, że się zapomni... to się łasi, ale jak sobie przypomni to
się ogonem odwraca, i ostentacyjnie tyłem do mnie siada i łasi do innych ludzi.
Ogon zawsze w moją stronę. Kabaret.
Piszę to późną nocą. Niedawno mu przeszło i przyszedł się przytulić, wtulić i spać przy mnie. Ale co się nagłaskałam odwróconego futrzatego tyłka, i co się nagadałam do niego (że to konieczne było, to u weta) - to moje.
A skąd się biorą ropnie w kociej łapie? Z zakłucia drutem. Taki urok wolności: poganiać można, ale czasem i ciebie pogonią. Taki "laif".
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz