---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

czwartek, 11 października 2012

Australia i góry lodowe (a to ciepły kraj)

Czytuję sobie teraz różne rzeczy o Australii w ramach przygotowania do wyjazdu. Natrafiłam na historię o facecie, który w płynął do Sydney na górze lodowej... Ale odjazdowo.




Zdjęcie ze strony Museum of fhoaxes

Rzecz działa się pierwszego kwietnia, i kiedy zaczął padać deszcz to góra ujawniła szczegóły swej prawdziwej natury.... Coś pięknego. Więcej jest tu:

http://www.museumofhoaxes.com/hoax/af_database/permalink/the_sydney_iceberg/


Pomysłodawcą i wykonawcą tego prześlicznego żartu był bogaty australijski przedsiębiorca, ale gośćiu miał fantazję! Podoba mi się w tej Australii. A jak dobrze poskrobać to źródłem pomysłu okazała się całkiem szczytna idea zaopatrzenia Australii w dobrą wodę.
Dzięki, Pharlap, za odgrzebanie tej historii.

I jeszcze będzie o piciu kawy przez ciasteczko - jak przez słomkę. Kawa jak kawa, mnie akurat mało rusza, ciasteczko jak ciasteczko, lubię, a szczególnie kruche, takie jak austrlijskie Tim Tamy - a właśnie te ciasteczka mają pusty środek i jeśli odgryzie się przeciwne narożniczki to mogą robić za słomkę. Ale też bym tylko z takiego powodu o tym nie pisała. Powaliło mnie na kolana, gdy obejrzałam filmik "jak to się pije" - i ciastko jak ciastko, ale jaka kompozycja filmu!!! Odjazdowe! To jest arcydzieło, czy raczej arcydziełko, bo filmik jest króciutki. . Filmik tutaj, ciasteczko zjada Pharlap (P, pochwal reżysera!).

------
Dawno nie było o kocie.
Ostatnio byliśmy u weta z ropniem w łapie, i już szybko i ślicznie się goi. Ale wet przemył łapę piekącym świństwem - i proszę jakie efekty - kot, jak tylko zakładam spodnie, zmyka biegiem za kanapę. Póki siedzę sobie w piżamie czy domowych dresach - siedzi, śpi, łasi się, kładzie na nogach. Ale jak tylko zakładam zwykłe ubranie, to zbój kojarzy, że będę wychodzić. I zwiewa, bym go przypadkiem nie zabrała. Biedak myśli że może znów do weta - a ja nie mam jak wytłumaczyć, że tym razem miało być na działkę, którą kot uwielbia. Musiało bardzo go zaboleć wtedy.

2 komentarze:

  1. Dziękuję za miłe słowa i życze żeby TimTam slam dunk Cię nie zawiódł.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciasteczko mnie rozwaliło. A właściwie aranżacja Twojego syna; ma talent.

      Usuń