---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

wtorek, 5 czerwca 2012

RELACJA Z JARMARKU


Relacja z jarmarku

Nie zarobiłyśmy. Przeciwnie, dołożyłyśmy do imprezy. Utarg (nie mówię "zarobek", niestety, tylko "utarg") nie zwrócił ceny noclegu i opłaty za miejsce jarmarkowe.

Trzy dni w hałasie: mam zdarte gardło, i jestem zmęczona, dopiero po tygodniu doszłam do siebie, ale może silniejsze osoby by to polubiły. 9 godzin obsługi stoiska plus rozstawianie i zwinięcie, plus noszenie rzeczy (na plecach i w ręku) – za tyle pracy tak mało pieniędzy to jakieś nieporozumienie.

Do dziś pamiętam jedną kasjerkę, dawno dawno temu, jak studentką będąc miałam krótką przygodę z promocją jakiś jogurtów w celach zarobkowych (pracowałam tylko przez miesiąc, a potem wyspecjalizowałam się w pracy korektorskiej z tekstami, i więcej moja noga w jogurtach nie postała). Kasjerka z hurtowni dowiedziała się, że mają przyjść w którąś sobotę odpracować za jakiś wolny dzień. „Parsknęła: co?! Nie przyjdę. Mogą mnie zwolnić. Ja mam imprezę w ten weekend i na tej imprezie więcej zarobię, niż tu przez cały rok.”
 I tak właśnie powinna wyglądać wyprawa na jarmark. Bez wyjęcia co najmniej kilku tysięcy to nie widzę powodu, żeby szykować towar, pakować, jechać itd.

Zalety - dwie:
 
1.
 Jak patrzyłam na twarze ludzi oglądających KOCI KOLCZYK, to mi serce rosło. Podobało się. Widać, że się podobało. Większość patrzyła i mijała obojętnie, ale od czasu do czasu rozświetlała się jakaś buzia, i nawet czasem zatrzymywali. Raz podeszłam do faceta, co się tak wpatrywał z uśmiechem błąkającym, (a przystojny był facet, owszem, owszem,) i pytam: jakiego koloru pan ma kota? - Bo wiedziałam, że jak ktoś długo patrzy, to często dlatego, że mu się kolor kota nie zgadza (tego, co można kupić - z tym, co w domu). A facet na to: że kota? A, kota. Nie, nie, ja mam psa. – Wtedy to mi kopara opadła. Facet spojrzał na mnie, zrozumiał i mówi: A, bo one są takie ładne!

I takich rzeczy nie da blog. To trzeba zobaczyć.

2. 
Podłapałam ciekawy kontakt. Dziewczyna z pudełkami.

I tu też zabawna historia: Dziewczyna miała stoisko z boku, na trawce, słoneczko. Ona w krótkich gaciach i kucykach. Ja w długich, ale zawiniętych na uda, opalamy sobie nogi. I gadamy: A kto Ty jesteś, a czy długo robisz pudełka/koty, a czym się zajmujesz zawodowo? Okazało się, że zawodowo zajmujemy się tym samym, z dokładnością do tego, że moi pacjenci mają zwykle dwie nogi, a jej cztery. Przyszedł jakiś klient, dziewczyna objaśniła, co miała objaśnić – i wtedy coś sobie uświadomiłam:
 - Ty, zobacz. Siedzi dwu lekarzy na jarmarku i sprzedaje swoje wyroby artystyczne….

Oj....
 
I dlatego warto było pojechać na ten jarmark i dochodzić do siebie przez ponad tydzień.

 Na zdjęciu z boku jedno z dwu pudełek, które przywiozłam na KOCIKOLCZYK. Nieduże, drewniane, szczegóły na Kocim Kolczyku. Niedługo powieszę drugie, czarno-białe. Poniżej: moja partnerka jarmarkowa, rozstawiamy stoisko.


2 komentarze:

  1. Dobrze, że mimo wszystko umiesz wyciągać plusy z takich sytuacji - brawo.
    Ja też mam za sobą doświadczenie podobnego jarmarku, tyle, że tam mnie zwolniono z opłaty za stoisko. To było dawno temu, byłam całkiem jeszcze zielona i nie wiedziałam różnych rzeczy, np. tego, że trzeba mieć stosy towaru na stoliku, a moja skromna ekspozycja kolczykowa utonęła wśród innych, bardziej obfitych, nikt nie zauważał nawet. Ciężki chleb :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, stosy towaru bardzo pomagają w tym, by zostać zauważonym. Tym bardziej sobie gratuluję kotków, co były tylko jedną małą tablicą.
      I dobrze, że nie tym zarabiam na chleb. Gdzieś przez skórę spodziewałam się, że będzie skucha. Tylko nie sądziłam, że aż taka.
      I zdecydowanie warto jechać w dwie osoby, i to lubiące się. Zawsze można sobie wtedy miło pogadać, albo przejść się i nawiązać nowe znajomości. Jakbyś coś chciała wystawiać to daj znać

      Usuń