---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

poniedziałek, 25 czerwca 2012

SEREK

Jako "pogryzajkę do pracy przy kompie jadłam sobie serek. Waniliowy, homegenizowany, serek - dobry, porządny, jak to teraz serki. Zjadłam pół i już mi się nie chciało.

Przyszedł kot i domagał się udziału. No, to oderwałam do końca wieczko i dałam wylizać. Posmakowało. Dołożyłam łyżeczkę serka na wieczko. Szybko zniknęła. No, to dokładałam kolejne łyżeczki na wieczko, a kitoń wylizywał. Wiecie, jak fajnie chodzi koci język? Karmiłam go z tego wieczka z ręki i obserwowałam. Piękne. A jak zeżarł do końca to pół serka, to dałam kubeczek do wylizania. Byłam ciekawa jak daleko sięgnie tym językiem i czy bardzo się uświńdoli na pyszczku. Wylizał, dna nie sięgnął, uświńdolił się tylko trochę.

I tym się zajmuje poważny ekspert od dokumentacji medycznej w czasie pracy przy kompie...
(A żeby była jasność - rozliczam się zadaniowo, a nie z czasu pracy, więc mogę sobie karmić kogo chcę i ile chcę, tylko nic wtedy nie zarobię)
Wracam do pracy :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz