---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

czwartek, 7 czerwca 2012

Powolutku rosną mi płetwy.

Co by tu zjeść na śniadanie? Na patelence miałam dwie rybki usmażone, co to 12 godzin wcześniej jeszcze w rzece pływały. Ale pomyślałam, że zajrzę do lodówki - niedawno byli z wizytą właściciela rubieży, zwykle zostaje po nich masa jedzenia.

Zajrzałam. I co widzę? Rybki. Usmażone, włożone do słoika i przygotowane do zalania zalewą octową. A obok? Rybki. Już zalane, odstane, przegryzione, i napoczęte, żeby zobaczyć czy dobre. Owszem, bardzo dobre.

Chm...To zajrzałam jeszcze do zamrażalnika. I cóż tam znalazłam? No, co?! Kilka rybek.... Uskrobanych, śliczniutkich, akurat do smażenia...

Zgadnijcie, co przyniosłam wieczorem w wiaderku?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz