---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

niedziela, 3 czerwca 2012

kocie spotkanie z psem

Usłyszałam pisk bólu, nawet nie byłam pewna, które zwierzę. Poleciałam ratować.

Zobaczyłam już samego psa obwąchującego moją furtkę.
Właściciel psa stał obok i zeznał: że pies pogonił kota, kot nie zdążył przebiec przez furtkę, więc odwrócił się i ... wskoczył psu na głowę! Stąd pisk (psa). Właściciel psa opowiadał z wyraźnym podziwem w głosie dla kota. I że jak sobie dzielnie ten kot poradził.

Ja struchlałam.
- dobrze, że pies ma nadal oczy
- dobrze że nie rozerwał mojego kota (to pies wielkości umożliwiającej rozerwanie kota, i lubiący koty gryźć)

Pan z psem sobie poszli, a mój kot przesiedział jeszcze dobre pół godziny w piwnicy, nie reagując na wołanie.
Potem przespał cały dzień.

Mam nadzieję, że moje czarne szczęście będzie teraz ostrożniejsze. Bo bardzo odważnie sobie łaził za płot. I przyznam, że też podziwiam, to wielki pies, a kotencja sobie poradził. Przyparty do muru zaatakował, spryciarz. Obejrzałam, czy nie uszkodzony, ale nic nie znać po nim przygody, futro całe.

I oby tak zostało...

2 komentarze:

  1. Uff najlepsze rozwiązanie, może pan psa nauczy się nie szczuć go na koty. Gdyby w miejsce Twojego Kotonia była Kiziastka (też max 2 kg wagi i postura jeszcze bardziej kieszonkowa) to celowałaby prosto w oczy, mieliśmy przypadki usypiania psa po odoczeniu przez nią. Awantura z właścicielem nie daje przyrostu rozsądku u niego... Zuch futrzaczek, zuch Lila. Buziaki dla Was obojga.
    Poe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z sąsiadem się nie kłócę. Taki mam zwyczaj. I chyba nawet nie szczuł. Nie wiem czy aktywnie odwoływał, bo przyszłam po akcie. Kot dziś siedzi przy piecu i jakoś w ogóle się nie garnie do wyjścia.
      Jak nie pies sąsiada, to będzie pies przyjezdnych, albo inny wiejski, albo samochód, nie do upilnowania. Dobrze, że się skończyło bezpiecznie, i prawdę mówiąc to nawet trochę się cieszę, że się przestraszył, bo on taki ciut beztroski się tu zrobił. Myśli, że jak upolował 9 myszy to wszystkiemu da radę. A to jest tylko mały kot. Nie chcę go jakoś szczególnie stresować, ale nie mam innej metody, żeby mu powiedzieć, że ma uważać. Myślę, że na długo zapamięta.

      Usuń