---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

sobota, 16 listopada 2013

Dzień drugi drogi na zaćmienie.


Drugi dzień



Boże, ale mnie wytrzęsło. Takich wybojów to ja nie doznałam nigdzie, ani na drogach w Beskidzie Niskim, ani na polnych dróżkach Mazowsza, ani nawet jadąc cały dzień dżipem w Australii. Nie trzęsło tak okropnie. Tylko kurz był podobny. Wciska się wszędzie. W dodatku trzęsą się wszystkie okna, i jest okropny hałas. Boli mnie tyłek, a jeszcze jutro jedziemy tym cholernym dzipem.



To żółte na zdjęciach to coś z rodziny psiankowatych, niejadalne, podobno bardzo gorzkie. Kwitnie na fioletowo, podobnie do naszej jednej rośliny, co nie pamiętam nazwy.

Tubylcy wreszcie zaczęli wyglądać etnicznie. W kolorowych ludowych strojach. A nie europejskich ubraniach.








Złapaliśmy dzisiaj gumę. Potem złapał ją jeszcze drugi dżip. Jestem pod wrażeniem jak szybko chłopaki zmieniali koło. Parę minut i gotowe. I jeszcze jakąś maszynkę mieli do dopompowania.



Pilnują nas faceci z karabinami. Poważnie. Podobno teren gdzie jedziemy nie jest całkiem bezpieczny.


Półpustynia jest żółta i rosną na niej rachityczne drzewka. Pustynia jest kamienista, i rośnie na niej trochę nędznej żółtej trawy i małych suchych krzaczków. Kamienie są wulkaniczne, taka lawa, zaokrąglone, wyglądają trochę jak piłki, i ciemnobrązowe, prawie czarne.



Wreszcie zrobiło się gorąco. Mam zdecydowanie za ciepły śpiwór, śpię pod samolotowym kocykiem. Jest sucho i gorąco, więc do zniesienia. Wilgotne gorąco jest o wiele gorsze.

 Dojechaliśmy dziś nad jezioro Turkana. Jestem zmęczona i śpiąca.


  Spotkałam kolejnych Polaków. Z Warszawy. Z Afrykalines. Chyba tak to się pisze. Jednak ludzie tu jeżdżą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz