---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

środa, 7 marca 2012

dziś lirycznie

KOCIE HAIKU

mały kocioń mój
wtulony w  kaloryfer
mróz przepowiada.

(haiku: sylaby 5-7-5, krótka forma bez rymu, rodem z Japonii)


Cięłam drzewa na działce ostatnio, i zrywałam pierwsze przebiśniegi. Od przedwczoraj znów zimno, i znów daje się chodzić po zamarzniętych działkowych ścieżkach, zamiast brodzenia w błocie "z kępki na kępkę". Tylko pracować się za bardzo nie daje. Może i dobrze, bo porobiły mi się zakwasy, przerwa się przyda.

Ale jak nie sekatorem, to chociaż w klawiaturkę postukam. Co by nie mówił, kawał dobrze wykonanej roboty dobrze robi i na humor i na konto bankowe. A jak obok śpi wtulony kot (porzucił ukochany kaloryfer dla mnie!) - to czegóż chcieć więcej?

(No dobra. Można jeszcze chcieć, żeby mi się robota szybciej pisała, bo nie wyrabiam założonego planu. Zmęczona jestem. A jednak, a jednak... nawet jeśli trochę wolniej - to na szczęście w dobrym kierunku. I tego się trzymajmy.)

5 komentarzy:

  1. Też ledwie wyrabiam z terminami, na szczęście ostatni tekst jakoś się sam napisał, szybko i bez bólu.
    Też czuję wiosnę, te przymrozki to na pożegnanie od zimy. Odpoczywaj sobie, Liryczna Liliano, w przerwach między pracowitym dłubaniem w klawiaturce

    OdpowiedzUsuń
  2. Czesc:)
    Poniewaz na odpowiedz na maila nie chce mi sie czekac pol roku wiec pojawiam sie tu, przez przypadek zupelny miejsce znalazlem, sympatyczne jak i tamto drugie, bo po nitce szedlem.
    Pozdrowki
    Robert
    vellvet
    ps.
    przy okazji cos w temacie:
    http://www.retronaut.co/2011/11/black-cat-auditions-in-hollywood-1961/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, proszę jaki ten świat mały. Dziękuję za ciepłe słowa o blogach. A ten koci link śliczny. Pomyśl - jeśli w takiej gromadzie jednolicie czarnych sieściuchów któryś się urwie właścicielowi i właściciel będzie szukał to go spytają:
      - a jak wyglądał?
      - a taki cały czarny był....

      Usuń
  3. Witam !
    Podziwiam Was, dwoje optymistów. Podziwiam Twą pracowitośc, a kiciuś ma szczęście, kochany przytulany i nawet haiku ma pisane na swoją cześć.Nic dziwnego, że marcowe randki mu nie w łepku. U nas też już wiosnę widać. Przyleciały pierwsze szpaki, ale przebiśniegów na osiedlowym bazarku jeszcze nie widziałam. Zima robi ostatnie podrygi, chucha mrozem już drugi dzień, ale na wystawach sklepików już królują wiosenne wielkanocne zajączki. Kłaniam się pięknie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcowe randki mu jak najbardziej w łebku, mimo że kastrat. Kto by pomyślał....

      Usuń