Wróciłam z gór. Mam zakwasy wszędzie, ale żyję. Śniegu było do biustu. Zabawnie się przemieszcza w czymś takim (najpierw trzeba odkopać rękami na tyle żeby dać radę przesunąć nogę). Pług śnieżny nie dojechał, bo utknął... |
Kocioń tak mnie witał w drzwiach, że aż niechcący nimi oberwał (ale lekko, bo spodziewałam się, że będzie się trynił).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz