---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

niedziela, 7 kwietnia 2013

Kotu się pomyliło.

Ostatnio moje kocię wznowiło spacery po klatce schodowej. Wolno mu. Pozwalamy wychodzić, w zasadzie przybiega na wołania, a gwarantowanie przybiega, jak ktoś zaszura windą.

No i  wyszła mała skucha.

Kotencja poszedł w dół. Też mu wolno. Uczyłam jak rozpoznawać drzwi? Uczyłam. Pokazywałam, że są piętra? Pokazywałam. Nosiłam kota na rękach i "ćwierkałam" na widok własnych drzwi? "Ćwierkałam". Potem puszczałam kota, a on bezbłędnie leciał do domu jak mu się spacer znudził, albo ktoś go przestraszył, i trafiał prosto do własnych drzwi. I co? I na nic cała nauka. Wiosna przyszła, kotu odbiło.

Wypuściłam kota, a za jakiś czas wołam, bo coś długo nie wraca - i słyszę miau. Wołam "chodź kotku" (on rozumie słowo "chodź", mówię poważnie). Na to słyszę: miauuuu, miauuuu, miauuuu. Coś niedobrze. Informacyjnie to byłoby samo miau, i to raz. Zakładam buty, żeby wyjść na klatkę, ale gadam przez drzwi do kota. A kot płacze. Schodzę niżej i co widzę? Kotencja drapie w drzwi sąsiadów pięto niżej. Jak w czeskim filmie...

Co więcej.- jak mnie zobaczył, to zaczął drapać szybciej. I tego to już nie rozumiem. Chyba mu się kompletnie pomyliło i chciał, żebyśmy razem weszli do domu?

To jednak tylko zwierzak, nawet jeśli generalnie egzemplarz wyjątkowo kumaty.

Wzięłam na ręce, uspokoiłam, zaniosłam do domu. Ale miał głupią minę. Widać było, że mu głupio było.

---
Na zdjęciu - rozdokazywany. Czarny potwór zza kanapy. To właśnie te strachy dziecięce, co się chowają kątach.

6 komentarzy:

  1. Witam
    A może za drzwiami sąsiadów zamieszkała piękna kocia lady i Twój Piękny dlatego tak wytrwale ową twierdzę szturmował, głosem sobie pomagając? Wszak to wiosna i czas amorów przychodzi nie tylko na ludzi.
    Piękne zdjęcie. Od razu przywodzi na myśl słowa przedpotopowej piosenki " Czy te oczy mogą kłamać...."
    Kłaniamy się pięknie wraz z szynszylą Vikim

    OdpowiedzUsuń
  2. mój kocur o 22ej właził na jabłonkę pod moim oknem i zaczynał koncert... Świetne zdjęcie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocia lady mieszka w sąsiednich drzwiach, a nie piętro niżej, i owszem, jest często adorowana na słomiance. Kastracja ucięła miauki u mojego, chociaż ja nie jestem zwolennikiem okaleczania zwierząt i nie jestem w stu procentach przekonana, że to takie wspaniałe że im zmieniamy życie i osobowość. I mam świadomość niechcianych kociąt itd, i nadal nie mam przekonania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie pochwalam kastracji. U nas bezpańskim kotom płci męskiej sponsoruje taki zabieg Urząd Miasta. I od paru lat nie biegają po ulicach małe brudne i głodne kocięta. Za to jest coraz więcej szczurów. Coś za coś. Coraz więcej kotów chodzi u nas na smyczy i o dziwo one to akceptują a i ludzie już zmądrzeli i się z ich opiekunów nie śmieją. Niezbyt barwne jest życie miejskiego kota.

      Usuń
    2. A w Wawie kastrują kocice z Urzędu Miasta...

      Usuń