Zaległe śliczności z Wielkanocy (rodzina czytuje bloga, a miała być niespodzianka, więc wrzucam z opóźnieniem)
ŚWIŃSKI TORT, moje dzieło.
Tak wyglądał na stole
Świnki robi się z lukru plastycznego, ten był na bazie pianek, a masę robi się najlepiej kakaową, żeby była jak błotko, a tutaj była kawowa, bo jedna osoba nie może kakao. Ciasto dowolne, byle polewa albo masa była na wierzchu - tu był tradycyjny tort z Kuchni polskiej, z biszkoptu i kremów na bazie masła. Druga masa, oprócz kawowej była... różana. Wykorzystałam płatki róży pomarszczonej, które zawekowałam w syropie z cukru. Kolor był różowy, ale taki zblednięty, jak owoce wekowane, nie tak intensywny jak tort co zrobiłam z masą ze świeżych płatków. Dlatego nie fotografuję przekroju, bo taki kolor uzyskacie z każdego czerwonego owocu. Ze świeżych to robi wrażenie. Tu wrażenie robił aromat, który był niezmieniony - intensywnie różany, niemal perfumowany. Płotek z zewnątrz - teoretycznie miała być balia, ale to chyba sałob widać - robi się z wafelków, lub czekolady w beleczkach - czasem czekolady mają taki kształt.
A mojej rodzinie tak się spodobało ze świnkami, że po pewnym czasie, jak państwo powiedzieli przy stole, to tort przeszedł na wyższą fazę rozwoju. Wystarczyło ich zostawić z tortem na 3 godzinki.
ŚWIŃSKI TORT, moje dzieło.
Tak wyglądał na stole
Świnki robi się z lukru plastycznego, ten był na bazie pianek, a masę robi się najlepiej kakaową, żeby była jak błotko, a tutaj była kawowa, bo jedna osoba nie może kakao. Ciasto dowolne, byle polewa albo masa była na wierzchu - tu był tradycyjny tort z Kuchni polskiej, z biszkoptu i kremów na bazie masła. Druga masa, oprócz kawowej była... różana. Wykorzystałam płatki róży pomarszczonej, które zawekowałam w syropie z cukru. Kolor był różowy, ale taki zblednięty, jak owoce wekowane, nie tak intensywny jak tort co zrobiłam z masą ze świeżych płatków. Dlatego nie fotografuję przekroju, bo taki kolor uzyskacie z każdego czerwonego owocu. Ze świeżych to robi wrażenie. Tu wrażenie robił aromat, który był niezmieniony - intensywnie różany, niemal perfumowany. Płotek z zewnątrz - teoretycznie miała być balia, ale to chyba sałob widać - robi się z wafelków, lub czekolady w beleczkach - czasem czekolady mają taki kształt.
A mojej rodzinie tak się spodobało ze świnkami, że po pewnym czasie, jak państwo powiedzieli przy stole, to tort przeszedł na wyższą fazę rozwoju. Wystarczyło ich zostawić z tortem na 3 godzinki.
Trochę tych kulinarnych arcydzieł na świątecznym stole było. Świetny pomysł z tą różą.w torcie. Uczta dla ust, oczu i nosa jednocześni. No i świnki urocze. Wreszcie ktoś pomyślał, by baranek u zajączki miały towarzystwo.I jak tu się dziwić, że czcigodni domownicy zrobili z owym dziełem taki spustoszenie? Też bym się nie oparła pokusie.
OdpowiedzUsuńKłaniam się pięknie.