- Chodzę do pracy na piechotę - powiedziała moja koleżanka. A gdy wyraziłam swoje poparcie i podziw, powiedziała:
- To z lenistwa.
Tak, też wytrzeszczyłam oczy. Okazuje się, że żeby zdążyć na 8 rano musiałaby wstać na autobus, który jest 7.10. I jeszcze do niego dojść. Następnym, 7.40 to by się spóźniła. A autobus jedzie wielką pętlą. Tymczasem wychodząc o 7.30 zdąży spokojnym spacerkiem. A jak to dobrze dla zdrowia.
I takie to lenistwo. Daj Boże takich leni.
Zdjęć nie będzie, bo odmrażam sobie tyłek na rubieży, i zasięg tu odmawia współpracy z obrazkami. A ślady bobrów mam obfotografowane.
- To z lenistwa.
Tak, też wytrzeszczyłam oczy. Okazuje się, że żeby zdążyć na 8 rano musiałaby wstać na autobus, który jest 7.10. I jeszcze do niego dojść. Następnym, 7.40 to by się spóźniła. A autobus jedzie wielką pętlą. Tymczasem wychodząc o 7.30 zdąży spokojnym spacerkiem. A jak to dobrze dla zdrowia.
I takie to lenistwo. Daj Boże takich leni.
Zdjęć nie będzie, bo odmrażam sobie tyłek na rubieży, i zasięg tu odmawia współpracy z obrazkami. A ślady bobrów mam obfotografowane.
Witam
OdpowiedzUsuńTak to czasem szczęśliwy przypadek przyczynia się do tego, byśmy osiągnęli drugi a nawet trzeci ważny cel.tak przy okazji. Jak owa pani: -wyśpi się, do pracy zdąży i świeżym porannym powietrzem pooddycha też Twój .przyjaciel Kot też chyba na rubieży wreszcie odetchnął pełną piersią i odnawia przyjażnie. Miłego słonecznego maja i obfitych łowów kamerą, a Kotu bezliku myszy na włościach życzę.