- Twój bizmut czeka - powiedziała do mnie koleżanka.
- Że co, proszę? - zdziwiłam się
- No, ta pasta z drożdży, jak jej tam?
- Vegemite? A, zostawiłam u Was
- Tak. Mąż próbował i jemu też nie smakuje, więc słoiczek jest bezpieczny.
Cóż... :-) Tylko nielicznym smakuje Vegemite. Mi owszem, tak. Tylko chyba mam leciutkie uczulenie (mam objawy, jak zjem) - ale tak mi smakuje, że i tak będę jadła.
---
Wyszło to że jestem guru turystyczne. Zadzwoniło do mnie... Polskie Radio program czwarty. Z prośbą o krótką audycję. No, normalnie zatkało mnie.
- Że co, proszę? - zdziwiłam się
- No, ta pasta z drożdży, jak jej tam?
- Vegemite? A, zostawiłam u Was
- Tak. Mąż próbował i jemu też nie smakuje, więc słoiczek jest bezpieczny.
Cóż... :-) Tylko nielicznym smakuje Vegemite. Mi owszem, tak. Tylko chyba mam leciutkie uczulenie (mam objawy, jak zjem) - ale tak mi smakuje, że i tak będę jadła.
---
Wyszło to że jestem guru turystyczne. Zadzwoniło do mnie... Polskie Radio program czwarty. Z prośbą o krótką audycję. No, normalnie zatkało mnie.
jadłam vegemite i jest ..nie powiem! bo będzie konkurencja do słoiczka! :P Co do audycji: program czwarty mam nadzieję będzie zadawał łebskie pytania, a jeśli nie, to podjąć ich jak Australijczycy - gringo(jak jest odpowiednik gringo po australijsku, btw?), recepta na stronie, o której pisałaś :D
OdpowiedzUsuńCZekaj Ewuś, bo się zgubiłam. W słoiczku jest vegemite. A Ty chyba myślisz o innym czarnym bo wiśniowym? To nie tym razem. Czarne Vegemite.
UsuńCo do gringo to a Australii jest inaczej. Australijczycy mówią o sobie Ozzi, a o Nowozelanadczykach - Kiwi. Natomiast przybysze z Europy są święci i wielcy i niosą ze sobą podmuch cywilizacji i wielkiego świata. Ozzi są nieco nieśmiali. Kompletnie niesłusznie, ale tacy są.
Ja to wpiszę w główny nurt bloga, bo to ważne pytanie zadałaś.
A przy okazji jak przyjedziesz następnym razem, to mam tu zakamuflowane dwa wiśniowe słoiczki dla Ciebie...
UsuńLilu, pisząc myślałam o Vegemite, ale i wiśnie były przednie:D Nie udało mi się włączyć radia w pracy, bo praca wołała. Może można Cię gdzieś odsłuchać?
OdpowiedzUsuń