Grudzień upłynął mi pod hasłem kota.
Przyjechał do mnie 27 listopada. Spory, już dwuletni. Po kilku dniach napisałam do właścicielki jak przebiega aklimatyzacja - wiadomo - największy hardcor jest na początku :-)
Witam!
Bobo jest niesamowity!
Po pierwsze - jest bardzo inteligentny. Jednocześnie delikatny i
wytrwały i mądry.
Po drugie - jest świetnie wychowany - widać że mu było u Pani dobrze.
Czasem koty mają jakieś lęki - nie pozwalają dotknąć łap czy brzucha,
czy uszu - Bobo daje się głaskać po wszystkim i lubi dotyk. Widać że
nie miał żadnej traumy. A przy małym dziecku - to naprawdę
osiągnięcie.
-----
Drugiej nocy już nie wył tak głośno. Swoją drogą mój błąd. Pierwszej
nocy. Miauknął - wstałam. Stał pod drzwiami rodziców - bo tam jest
najlepsza dziura do chowania się za łóżkiem. Miauknął drugi raz -
myślałam że coś się kotu dzieje - wstałam. To samo. Zobaczył że miauk
działa - i urządził koncert ze skakaniem. Zrozumiałam - przeczekałam.
Drugiej nocy miauknął kontrolnie. Wstałam. Siedzi pod drzwiami
rodziców. Powiedziałam: NIE. Drugi raz miauknął - nie wstałam. I
spokój.
Ciekawe co będzie dziś w nocy.
------
Wydaje mi się że mało je. Może nie mam wyczucia - ale na ile dni
starcza Pani puszka, a na ile saszetka?
Kuwetkowe sprawy - ok.
-----
Zdobywa nowe tereny. Fajnie bada otoczenie. Żadnego skakania w ciemno.
Żadnego łażenia po szeleszczących obiektach (a mieszkanie jest raczej
zagracone i mnóstwo rzeczy szeleści). "Nie ma kota". Popatrzy z tej,
popatrzy z tamtej, wejdzie z drugiej strony, popatrzy z góry z innego
miejsca. Coś niesamowitego. U mnie łazi po szafach i półkach - a wolno
mu, tylko po stole nie. I niesamowite jest to jak zdobywa nowy teren.
NIc nie spada. Nic nie słychać. A kot nagle pojawia się w środku
koszyka, czy na szczycie szafy.
Dziś pierwszy raz sam przyszedł do mnie się przytulić i posiedzieć.
Do tej pory generalnie przychodził się połasić na chwilkę, a tak to
krążył po mieszkaniu albo spał. Zaczyna mnie traktować jako "swojego
dużego". To pierwszy krok.
Głaszczę i chwalę kiedy tylko zobaczę. Rodzice też do niego gruchają -
spodobał się. Jest kochany. I widać że on to rozumie że jest chciany
i akceptowany.
Tak że dobrze idzie. W załączniku zdjęcie.
Pozdrawiam
Lila
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń