---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

piątek, 3 lutego 2012

1000 i 10 000

Siedzę sobie po obiedzie, za oknem zmierzch i mróz (PONIŻEJ 20 stopni, normalnie ściany promieniują zimnem), kot śpi obok, na półeczce przy kaloryferze, na kolanach książka.

Biedny Milioner - nowa książka Tadeusza Niwińkiego. Dziś przyszła (zamówiłam w poniedziałek). Zawiera między innymi informację o ćwiczących muzykach. Okazało się że ci genialni wykonawcy to ćwiczyli więcej godzin (10 000) niż ci gorsi (4 000). Jakby geniusz zależał od wrodzonych właściwości, to by ćwiczyli mniej, prawda? A ćwiczyli więcej, czyli prawdę głosi przysłowie, że trening czyni mistrza.

Na mojej stronie Ciekawa Medycyna mam już tysiąc odsłon. Dziś stuknęło. Zobaczyłam z samego rana.

Czy jeżeli napiszę 1000 odcinków Ciekawej Medycyny (po około godziny każdy) to czy osiągnę mistrzostwo pióra?
Bo na razie napisałam 40 (wisi 25 na głównej i 6 na filii, 10 jest na kompie). I mam wrażenie, że teraz piszę lepiej niż na początku.

 ---------

Jak wietrzyć przy mrozach? Krótko i szeroko. Żeby wymienić powietrze, a nie wyziębić ścian.

Tak zrobiłam. Kiedy po 5 minutach wróciłam do tej zimnicy, w jaką zamienił się mój pokój, zobaczyłam kocionia. Na parapecie rzecz jasna. Wysokie piętro, pod spodem beton. Wyglądał sobie.

Pamiętaj!. Jak zobaczysz istotę, którą kochasz na parapecie - nie krzycz. Bo może się przestraszyć i wypaść. Zanim zdążyłam wykrztusić z siebie "chodź, chodź, dobry kotek!" kocinda uniosła się na 4 łapki, wygięła grzbiet i przydreptała do mnie, żeby się połasić.

Pochwaliłam (za przyjście), pogłaskałam, wzięłam po pachę, zamknęłam okno.
Rytm serca zwalniał....

2 komentarze:

  1. Nie wiem, jak bym się zachowała, widząc np. swoje dziecko na parapecie. Tego się chyba nie da przewidzieć. Dobrze sobie jednak parę razy wyobrazić taką sytuację - ponoć mózg w chwilach tego rodzaju skanuje się i szuka sytuacji analogicznej z przeszłości. Może by mu ta wyobrażona wystarczyła i wysłałby komendę: spokojnie...
    A poza tym wierzę w instynkt samozachowawczy zwierzat (którego nie mają np. roczne dzieci): kot chyba by jednak nie skoczył, skubany

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj !
    Lilu, Ty już jesteś mistrzynią pióra, naprawdę. Piszesz ciekawie i prosto, zrozumiale dla każdego. Twój blog poświęcony medycynie jest doskonały i ten na którym w tej chwili jestem czyli Kocio-Ludzki też. Trening uczyni z Ciebie Supermistrza.
    2). Kot na otwartym oknie wysokiego piętra, tak to widok porażający. Świetnie wyszliście oboje z opresji. Może założysz na lato cienką prawie niewidoczną metalową siateczke na okno. Otwiera się je wtedy częściej, a za oknem latają owady i w małym może się obudzić chęć zapolowania i zapomni na chwilę o instynkcie samozachowawczym.
    U nas też siarczyste mrozy, około -20 st.C Pozdrowienia i ukłony !

    OdpowiedzUsuń