---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wznowiłam pisanie Ciekawej Medycyny, popularno-naukowego bloga. Zapraszam, fajny jest. Wiem, bo sama go napisałam. TUTAJ link.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

wtorek, 14 października 2014

MacGyver po polsku

Chciałam ci ja przeciąć butelkę. Tak na pół.

Naczytałam się jak to można zrobić i najmniej kłopotliwe wydało mi się obwiązanie jej bawełenianym sznurkiem, polanie czymś palnym tego sznurka i wrzucenie do zimnej wody (WŁÓŻ OKULARY PRZED).

Jak powiedział, tak zrobił.

Owinęłam pracowicie butelkę nitką, a miałam taką lepszą, dratwę, kilka razy owinęłam, nasączyłam oliwą (w filmie był aceton, ale co tam, też się pali przecież). Nitka nasiąkła, przyłożyłam ogień. Ogień w dotknięciu nitki - zgasł. Przyłożyłam do końcówki supełka - zgasło.

No dobra, może to nie bawełna?

Wzięłam zwykłą białą nitkę. Złożyłam kilka razy, obwiązałam butelkę, nasączyłam, podpalam.
Ogień zgasł.

Butelka nieco już obciekała oliwą, ale twarda jestem, obwiązałam butelkę czerwoną BAWEŁNICZKĄ. No, to już na pewno może robić za knot. Nasączyłam. Podpalam. Końcówka przy supełku chwilę się paliła. Po czym - zgasła.

Wrrr...

Twarda jestem. Wzięłam chusteczkę higieniczną. Skręciłam lont. Nasączyłam, choć butelka już uciekała, ale lont akurat nie chciał ociekać.
Podpaliłam.
Z trudem i bólem, łaskawie, po długich namowach raczyło się zapalić, a paliło się jakby chciało a nie  mogło.
Założyłam okulary, wrzuciłam do wiadra. Zagrzechotało. Już wiedziałam, bez zaglądania, że widać sie cała ścianka zagrzała.

Może powinnam mieć mocniejsze paliwko? Żeby tak nie walczyć z żywiołem?





.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz