Dawno, dawno temu…. No, nie, wcale nie tak dawno…. Była
sobie para, chłopak i dziewczyna, którzy się kochali, ale studiowali i jedno z
nich pojechało daleko, daleko, żeby studiować gdzie indziej w ramach Erasmusa.
Jako, że mimo odległości, nadal się kochali i do siebie
tęsknili, to… jedli razem kolacje. Każde z nich szykowało sobie miskę jedzenia,
odpalało kompa o umówionej godzinie i… razem jedli. I gadali. I w ten sposób
razem jedli kolację, każde w swoim kraju, każde przy swojej stole, ale z kablem
po którym biegł obraz i głos.
Urocze.
Przecież to jeden z najpiękniejszych sposobów wykorzystania
naszych nowych szybkich technologii.
Historię usłyszałam w ramach rekolekcji, czy nauk „Pomarańczarnia”,
dominikanina Szustaka.
A poniżej różyczki w niesamowitym kolorze: jedne czerwone, drugie żółte, a trzecie mieszane z tych samych kolorów. Niesamowite. Jak zobaczyłam, to zapragnęłam. A nawet nie chcieli drogo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz