Dojrzewają morele, śliwki i porzeczki. I już lecą z drzewa, trzeba zdjąć. Ja ja mam końcówkę terminu zlecenia i jeszcze trochę roboty i nie wiem za co łapać. Albo owoce, albo dokumentacja. Może dziś uda mi się wypchnąć do końca, i jeszcze pozbierać owoce, bo to teraz z każdym dniem się kluczowo dojrzałość zmienia i jutro może być po prostu za późno. A pojutrze mnie nie ma, bo wekend, no i po wekendzie to już na pewno nie będzie co zbierać, tylko zgrabiać zgniły dywan z tarwnika, żeby muchy, osy i ślimaki nie leciały.
Dziś mam zamiar bryknąć do roboty na rowerze. Nie całą trasę, skoro już mam ten składany pomarańczowy bajer to sobie będę stopniować przyjemność, żeby mi d nie odpadła.
No, jeszcze chwila na dokumentację i jadem bawić się obrazkami. Lubię to. Kurde, nawet jak mi personel sarknie, nawet jak mi pacjent sarknie, to obrazki po prostu lubię.
Dziś mam zamiar bryknąć do roboty na rowerze. Nie całą trasę, skoro już mam ten składany pomarańczowy bajer to sobie będę stopniować przyjemność, żeby mi d nie odpadła.
No, jeszcze chwila na dokumentację i jadem bawić się obrazkami. Lubię to. Kurde, nawet jak mi personel sarknie, nawet jak mi pacjent sarknie, to obrazki po prostu lubię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz