Kiedy uczyłam się do egzaminu to pojechałam do Chaty. Leżałam i czytałam książki do egzaminu.
Pogoda bardzo gorąca - cudna do nauki, bo jak leżę bez ruchu, to mi
zimno. Przy Chacie był jakiś wściekły byk, który mniej więcej do drugi
dzień koło godziny 15 przychodził i ganiał ludzi. Uciekaliśmy przed nim do
Chaty, gospodarze, co mają jedyne gospodarstwo w dolinie z drugiego jej końca - też się go bali, w końcu go sprzedali do rzeźni. Tak
że miałam małe urozmaicenie skłaniające do wstania z hamaka.
To takie małe reminiscencje z przełomu lipca i sierpnia. Teraz w ramach przełomu sierpnia i września łowię ryby w przerwach z ryciem do testu. Trochę już zimnawo się robi, ale tulę się do pieca z komputrem i jakoś idzie. Proszę trzymać kciuki.
To takie małe reminiscencje z przełomu lipca i sierpnia. Teraz w ramach przełomu sierpnia i września łowię ryby w przerwach z ryciem do testu. Trochę już zimnawo się robi, ale tulę się do pieca z komputrem i jakoś idzie. Proszę trzymać kciuki.
Witaj !
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Ciebie i wierzę że zdasz najlepiej ze wszystkich kursantów. Obfitości rybek życzę. A co do biednego byka nie lepiej było mu znaleźć dorodną krówkę niż zaraz słać pod nóż? Toć lato hormony wzburza nie tylko ludziom. U nas jeszcze jest ciepło i o tuleniu się do pieca nikt nie myśli.
Pozdrawiam z dołu mapy.